Z kronikarskiego obowiązku, o kilkanaście godzin niż później niż zwykle, śpieszę z garścią wiadomości epidemicznych. Zawsze warto zacząć od odniesienia do zeszłotygodniowych prognoz i wyjaśnienia, gdzie się pomyliłem i dlaczego. Przed tygodniem średnia krocząca liczby zdiagnozowanych przypadków wzrosła o 23%, i stosując analogię do fali jesiennej przewidywałem, że do dziś ta dynamika wzrośnie do ponad 50%. Realnie ona wzrosła, ale w piątek 26 lutego wyniosła „jedynie” ponad 33%. Dlaczego się pomyliłem? Założyłem, że mamy coraz więcej brytyjskiej mutacji wirusa, która jak określiła to Maria Libura „idzie jak ogień po słomie” i dotyka wszystkich niezaszczepionych. Co więcej, przechorowanie „starej” wersji jesienią nie daje gwarancji odporności.
W poszukiwaniu nowej normalności (odc. 24)
W poszukiwaniu nowej normalności (odc. 24)
W poszukiwaniu nowej normalności (odc. 24)
Z kronikarskiego obowiązku, o kilkanaście godzin niż później niż zwykle, śpieszę z garścią wiadomości epidemicznych. Zawsze warto zacząć od odniesienia do zeszłotygodniowych prognoz i wyjaśnienia, gdzie się pomyliłem i dlaczego. Przed tygodniem średnia krocząca liczby zdiagnozowanych przypadków wzrosła o 23%, i stosując analogię do fali jesiennej przewidywałem, że do dziś ta dynamika wzrośnie do ponad 50%. Realnie ona wzrosła, ale w piątek 26 lutego wyniosła „jedynie” ponad 33%. Dlaczego się pomyliłem? Założyłem, że mamy coraz więcej brytyjskiej mutacji wirusa, która jak określiła to Maria Libura „idzie jak ogień po słomie” i dotyka wszystkich niezaszczepionych. Co więcej, przechorowanie „starej” wersji jesienią nie daje gwarancji odporności.